Z rodziną to jest przeważnie tak jak w piosence: ?nie cieszy, gdy jest, lecz kiedy jej nie ma samotnyś jak pies?. I zdecydowanie coś jest w tej piosence. Otóż zawsze znajdzie się jakiś powód do narzekań, kiedy jesteśmy w domu, zawsze znajdzie się jakiś powód, bardzo ważny powód, przez który nie możemy zasiąść do rodzinnego obiadu. Zawsze znajdzie się też najmniej błahy powód do kłótni, o cokolwiek, kiedykolwiek byle z jakimś członkiem rodziny.
Nawet, kiedy dorastamy i nadal mieszkamy z rodziną to zawsze będą zdarzały się takie sytuacje, które przeważnie biorą się z tego (zwłaszcza, kiedy jesteśmy starsi), że odreagowujemy stres spoza domu właśnie w domowych pieleszach. Niestety wiemy, że nie możemy krzyczeć na nauczyciela w szkole, wiemy, że nie możemy pozwolić sobie na krzyki w firmie i tak oto okazuje się, że dom to jedyne miejsce, w którym możemy się wyżyć. Inaczej jest, kiedy się wyprowadzamy nie tyle, co na drugą ulicę a raczej do innego miasta, kiedy nasi bliscy są dalej, kiedy nie możemy ot tak po prostu siedzieć w rodzinnej kuchni i popijać herbatę oczekując aż wejdzie ojciec i poprosi o zrobienie kawy. I choć zawsze nas to drażniło to w tym momencie oddalibyśmy za to wszystko, bo wtedy, kiedy rodzina jest daleko, kiedy nie ma jej przy nas cholernie tęskno nam za wszystkim, co z nią związane.